Mamy problem z wodą

wróć

Mamy problem z wodą

Polska musi poradzić sobie z kryzysem wodnym. Możemy się tego nauczyć od krajów, które wcześniej znalazły się w podobnej sytuacji albo w porę zaczęły działać, żeby uniknąć kłopotów.

Dane pokazują, że tak naprawdę obecnie dysponujemy jednymi z najmniejszych zasobów tego surowca w Unii Europejskiej. Ten stan rzeczy jest związany ze zmianami klimatycznymi, których efektem jest pogłębiająca się susza. To jednak nie wszystko. W wyniku wieloletnich zaniedbań mamy też problem z zatrzymywaniem wody opadowej, która zbyt szybko odpływa do Bałtyku. Od jakiegoś czasu systematycznie zwiększamy także zużycie wód podziemnych, mimo że ich zasoby uzupełniają się bardzo powoli. Polska ma problem z wodą i jeżeli czegoś z tym nie zrobimy, to wkrótce będzie drożeć nie tylko żywność, ale także wiele innych produktów i usług, a nasza gospodarka wyraźnie ucierpi

Tego, jak radzić sobie z kryzysem wodnym, możemy uczyć się od krajów, które wcześniej znalazły się w podobnej sytuacji albo w porę zaczęły działać, żeby uniknąć kłopotów. Inspiracji jest całkiem sporo – obecnie połowa ludzkości cierpi z powodu deficytu wody pitnej, a naukowcy szacują, że do 2040 roku 20 kolejnych krajów będzie doświadczać niedoborów tego życiodajnego zasobu. Można odsalać wodę morską, pozyskiwać ją z mgieł, poddawać recyklingowi albo wprowadzać szerokie miejskie programy racjonowania, tak jak w Kapsztadzie, który od lat zmaga się z suszą.

#natura#środowisko#recykling#mniejśmieci#zrównoważonyrozwój#woda#susza#wodapitna#deszcz#pustynnienie#czystawoda#odpowiedzialnie#zanieczyszczenie#przyszłość#uwaga#ekologia

Pozyskiwanie

Woda pokrywa 71% powierzchni Ziemi. Dlaczego więc jej pozyskiwanie może stanowić problem?

Aż 97% tego zasobu stanowi woda morska, której ludzie nie mogą pić albo wykorzystywać w rolnictwie bez przeprowadzania kosztownego i energochłonnego procesu odsalania. Z pozostałych 3%, które teoretycznie nadają się do użytku, przeszło 2/3 jest zamrożonych w pokrywach lodowych i lodowcach. Okazuje się więc, że życiodajna woda słodka, którą możemy względnie łatwo pozyskiwać z rzek, jezior, bagien, mokradeł oraz spod ziemi, stanowi mniej niż 1% jej wszystkich zasobów.

Te źródła są co prawda uzupełniane przez deszcz i śnieg, ale dzieje się to wolno, tymczasem ludzie szybko zwiększają swoją konsumpcję. Dodatkowo, nie wszyscy mają do nich równomierny dostęp. Polska ma jedne z najmniejszych zasobów wody w całej Unii Europejskiej. Jedynie 1400 m3 wynosi w naszym kraju tzw. wielkość odnawialnych zasobów wody słodkiej na mieszkańca, średnia wartość tego wskaźnika liczona dla całej wspólnoty to prawie 3000 m3, a dla świata 5900 m3. Przyczyną tego stanu rzeczy jest susza oraz to, że zatrzymujemy zbyt mało wody opadowej, która szybko ucieka do Bałtyku. Obecnie retencjonujemy zaledwie 6,5% wody przepływającej przez Polskę, według ekspertów to co najmniej o połowę za mało.

Bermuda

produkt

Marco Antonio Barba Sánchez

Tani, osobisty odsalacz wody morskiej zaprojektowany z myślą o sytuacjach awaryjnych.

97% cieczy na ziemi stanowi woda słona, która nie nadaje się do picia czy wykorzystania w rolnictwie, chyba że zostanie poddana odsalaniu. Wcześniej wodę pitną uzyskiwało się w ten sposób głównie na jednostkach pływających oraz w suchych, ale jednocześnie bogatych regionach takich jak Arabia Saudyjska czy Izrael (odsalanie na dużą skalę jest wciąż bardzo drogie). Z powodu kryzysu wodnego i rozwoju technologii odsalania opartych na odwróconej osmozie, ten proces zaczął jednak zyskiwać popularność m.in. także w Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych czy Chinach. Meksykański projektant Marco Antonio Barba Sánchez zauważył jednak, że na rynku brakuje tanich rozwiązań tego typu do użytku indywidualnego. Jego niewielki odsalacz Bermuda powstał z myślą o sytuacjach awaryjnych, w których nie ma co pić, ale woda morska i światło słoneczne są łatwo dostępne (np. na kutrach rybackich). Urządzenie korzysta z metody oddzielania soli od wody poprzez słoneczną destylację. Uzyskana w ten sposób ciecz jest następnie filtrowana w celu usunięcia bakterii, glonów lub osadów. Oba procesy zachodzą w nadmuchiwanym zbiorniku. Ciśnienie powietrza między jego zewnętrzną i wewnętrzną warstwą można kontrolować ręcznie, wytwarzając próżnię i obniżając temperaturę wrzenia wody morskiej. Pozwala to również na regulację ciśnienia nasycenia pary w następnym etapie procesu, dzięki czemu można ją szybciej skraplać. Projektant szacuje, że Bermuda może produkować od 2,1 do 4,2 litra wody pitnej dziennie, w zależności od ilości światła słonecznego.

#eko#woda#susza#wodapitna#produkt#uwaga#ekologia

program „Złap deszcz"

projekt miejski

Biuro Wody i Energii Urzędu Miasta Wrocławia

2019

Pierwszy w Polsce miejski program współfinansowania domowych instalacji zbierających deszczówkę.

Obecnie zatrzymujemy zaledwie 6,5 % wody przepływającej przez Polskę. Według ekspertów to co najmniej o połowę za mało. Możemy to zmienić, starając się magazynować więcej deszczówki, która może być wykorzystywana chociażby do podlewania trawników. To jednak nie tylko sposób na oszczędzanie wody wodociągowej, która często ma bardzo dobrą jakość, ale także zmniejszenie zagrożenia powodziowego. Deszcze w ostatnich latach są bowiem znacznie bardziej gwałtowne, przez co wody opadowe nie wsiąkają w glebę i spływają do rzek lub przeciążają studzienki kanalizacyjne w miastach. Dlatego w 2019 roku Urząd Miasta Wrocławia uruchomił pilotażową wersję programu Złap deszcz, w ramach którego mieszkańcy mogli dostać nawet 5000 zł dopłaty do instalacji zbierającej wodę opadową w gospodarstwie domowym. Miasto współfinansowało budowę ogrodów deszczowych, studni chłonnych oraz zbiorników podziemnych i przyrynnowych. Programowi towarzyszył też konkurs, w  którym można było wygrać beczkę na deszczówkę. Przedsięwzięcie cieszyło się tak dużym zainteresowaniem mieszkańców, że w 2020 roku miasto uruchomiło kolejną edycję z dwukrotnie zwiększonym budżetem.

#polskidesign#woda#susza#wodapitna#deszcz#czystawoda#uwaga#ekologia

Rexi Hydropanel

hydropanel

Zero Mass Water

Hydropanele zasilane energią słoneczną, które pozyskują wodę z powietrza.

Powietrze zawsze w części składa się z pary wodnej, której zawartość w dużej mierze zależy od temperatury. Dlatego w regionach, w których woda jest deficytowa lub silnie zanieczyszczona, coraz częściej próbuje się pozyskiwać ten życiodajny zasób właśnie z powietrza. Jedno z najbardziej urynkowionych urządzeń tego typu zaprezentowano na słynnych targach technologicznych CES 2020 w Las Vegas. Modułowe hydropanele Rexi firmy Zero Mass Water z wyglądu przypominają standardowe panele fotowoltaiczne i także mogą być montowane na dachach prywatnych domów. Nie wymagają energii elektrycznej ani żadnej infrastruktury użyteczności publicznej, więc sprawdzą się praktycznie w dowolnym miejscu na świecie. Do pozyskiwania wody pitnej potrzebne jest im tylko powietrze i światło słoneczne.

Jak działa taki hydropanel? Instalacja fotowoltaiczna zasila wentylator, który zasysa duże ilości powietrza do urządzania, gdzie jest ono podgrzewane. Następnie schładza się je do temperatury otoczenia, a skraplające się przy tym cząsteczki wody osiadają na materiale higroskopijnym. Na koniec woda gromadzi się w specjalnym zbiorniku, w którym jest ozonowana oraz mineralizowana w celu pozbycia się specyficznego posmaku uzyskania odpowiedniej wartości pH. Cena jednego hydropanelu Rexi o wymiarach 1 m x1,5 m to 2500 dolarów.

#natura#woda#susza#wodapitna#pustynnienie#odpowiedzialnie#produkt#uwaga

Fog Catcher

instalacja

Creating Water Foundation

Instalacje pozwalające pozyskiwać wodę z mgły w regionach Peru, w których rzadko pada.

Lima jest miastem otoczonym przez pustynię, w którym przez 12 miesięcy spada średnio zaledwie 16 mm deszczu na m2 (dla porównania przeciętne roczne opady w Gdyni wynoszą 563 mm na m2). W efekcie ponad 1,3 mln mieszkańców stolicy Peru nie ma dostępu do bieżącej wody. Jednocześnie potrafi być tam zaskakująco wilgotno. Zimą, kiedy znad Pacyfiku napływa gęsta mgła, wilgotność powietrza osiąga w Limie nawet 98 proc., mimo braku opadów. Dlatego zaczęto tam stosować alternatywny sposób pozyskiwania wody. Organizacja Peruvians Without Water zaczęła stawiać na biednych przedmieściach Limy instalacje zwane Fog catchers, które pozwalają skraplać ją z mgły. To system nylonowych siatek przypominających żagle, które przechwytują drobne krople cieczy z powietrza i odprowadzają je do specjalnych beczek. Każda z nich potrafi pozyskać w ciągu doby między 300 a 400 litrów wody, którą można wykorzystać nie tylko w celach sanitarnych, ale także do podlewania roślin czy picia. W zaprojektowaniu tych instalacji pomogła holenderska organizacja Creating Water Foundation. Stworzyła też proste instrukcje, dzięki którym członkowie lokalnej społeczności mogli nauczyć się jak samodzielnie stawiać i naprawiać 60 siatek, z których korzysta prawie 500 rodzin.

#środowisko#woda#susza#wodapitna#pustynnienie#produkt#uwaga

Duńskie sposoby na mikroretencję w miastach

mała architektura

Duńczycy, zamiast uszczelniać swoje miasta, dbają o retencjonowanie wody na każdej możliwej powierzchni.

W polskich miastach od lat panuje swoista moda na wycinanie drzew oraz zastępowanie zielonych powierzchni parkingami samochodowymi, placami z betonowych płyt, gęsto zabudowanymi osiedlami itd. Najbardziej odczuwalnym skutkiem zjawiska zwanego betonozą jest przegrzewanie się tych obszarów w okresie letnim. To jednak nie wszystko. Podczas opadów, które w ostatnich latach stały się rzadsze, ale bardziej ulewne, woda często nie ma gdzie wsiąkać, powodując lokalne podtopienia. Żeby poradzić sobie z tym problemem, powinniśmy zacząć inwestować w mikroretencję. Od lat robią to chociażby Duńczycy, którzy starają się zatrzymywać wodę w miastach na każdej możliwej powierzchni. Pomagają im w tym m.in. takie rozwiązania projektowe i przykłady małej architektury jak studnie chłonne instalowane w trawnikach, rozszczelnione krawężniki, oczka magazynujące deszczówkę czy zielone dachy.

#rethink#eko#natura#środowisko#woda#susza#deszcz#czystawoda#odpowiedzialnie#uwaga#ekologia

Strażnicy Rzek WWF Polska

akcja społeczna

straznicy.wwf.pl

Partner: Geberit

Program ochrony polskich rzek przed szkodliwymi zmianami, przez które nie mogą pełnić swoich funkcji ekosystemowych.

Prace utrzymaniowe niszczą rzeki i żyjące w nich organizmy. To jednak nie wszystko. Regulowanie, prostowanie, obwałowywanie, przekopywanie i betonowanie koryt przyczynia się także do osuszania okolicy i degradacji siedlisk. W czasach, w których w wyniku zmian klimatycznych borykamy się z coraz dłuższymi okresami suszy, to poważne zagrożenie. Tylko naturalnie płynące rzeki razem z siedliskami dobrze retencjonują wodę, czyli gromadzą ją w okresach nadmiaru i powoli uwalniają do środowiska, kiedy jej brakuje. Niestety, skala nieodpowiedzialnej polityki w tej kwestii jest ogromna. Każdego roku m.in. w wyniku prac utrzymaniowych niszczonych jest 20 tys. km polskich rzek, przez co tylko około 20% z nich pozostało w stanie niezmienionym. Dlatego w 2018 roku Fundacja WWF Polska wystartowała z programem Strażnicy Rzek WWF, który angażuje wolontariuszy do działania dla dobra rzek. Do ich głównych zadań należy obserwacja i kontrolowanie stanu rodzimych rzek, organizowanie akcji sprzątania śmieci oraz powstrzymywanie szkodliwych działań i inwestycji zmian, przez które nie mogą pełnić swoich funkcji ekosystemowych. Program koncentruje się szczególnie na wsparciu ochrony małych rzek, które są najbardziej zagrożone. Jednym z partnerów przedsięwzięcia jest szwajcarska firma Geberit specjalizująca się w produkcji technologii sanitarnych. Firma nagłaśnia sprawę, edukuje i pracuje nad zwiększeniem świadomości problemu wśród ludzi. To właśnie ona stworzyła postać Gabi, która mówi w mediach społecznościowych o rzekach i ich ekosystemie, podpowiada w jaki sposób oszczędzać wodę w domach i zachęca do zasilenia szeregów Strażników Rzek WWF.

#eko#środowisko#woda#odpowiedzialnie#przyszłość#usługa#uwaga#ekologia

Oczyszczanie

Według ONZ nawet 2,1 mld ludzi na świecie nie ma w swoich domach dostępu do wody odpowiedniej jakości.

Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że choroby przenoszone przez wodę przyczyniają się do około 1,8 mln zgonów rocznie, z czego 88% wynika z braku bezpiecznej wody pitnej, warunków sanitarnych i higieny. Dodatkowo, ekolodzy z fundacji MARE alarmują, że do mórz i oceanów rocznie trafia ponad 12 mln ton plastikowych śmieci. Ocenia się, że jeśli nie zmienimy naszych przyzwyczajeń, to w 2050 r. może być tam więcej odpadów niż ryb, które już teraz mylą mikroplastik z pożywieniem. Jeżeli chodzi o sytuację w kraju, to na początku maja 2020 roku spółka Wody Polskie apelowała, że w ostatnim czasie narasta problem zanieczyszczenia rzek i zbiorników. To nie nowość, przeprowadzone 4 lata wcześniej pomiary pokazały, że jedynie w 178 badanych odcinkach rzek stan wody był dobry, a w aż 1452 zły. Przyczyną tego stanu rzeczy są powtarzające się awarie oczyszczalni ścieków, które wielu gminom trudno utrzymać. Problemem są także śmieci i nieczystości wyrzucane przez ludzi wprost do rzek i zbiorników wodnych.

Ekstrakcja mikroplastiku z wody

projekt badawczy

Fionn Ferreira

Projekt oczyszczania wody z mikroplastiku, za który irlandzki nastolatek Fionn Ferreira zdobył nagrodę Google Science Fair.

Badania pokazują, że przeciętny człowiek połyka rocznie aż 70 000 drobinek plastiku o średnicy mniejszej niż 5 mm, które mogą wydzielać toksyczne substancje chemiczne. Jak to możliwe? Mikroplastik można znaleźć m.in. w rybach, które jemy, bo te mylą z pożywieniem fragmenty pływających w morzach i oceanach odpadów. Do mórz i oceanów rocznie trafia bowiem ponad 12 mln ton plastikowych odpadów. Dlatego bardzo ważne jest szukanie sposobów na oczyszczanie wody z tych zanieczyszczeń. Przekonał się o tym Fionn Ferreira, który wygrał 50 tys. dolarów w prestiżowym konkursie Google Science Fair dla uczniów w wieku od 13. do 18. roku życia. Młody Irlandczyk zaproponował nową metodę usuwania mikroplastiku z wody z użyciem ferrofluidu. To związek niegroźnego płynu magnetycznego, który przyciąga drobinki plastiku, korzystając z silnej polaryzacji magnetycznej. Ferreira przeprowadził około 1000 prób i był w stanie usunąć aż 87 % zanieczyszczeń z wody. Obecnie młody naukowiec pracuje nad wykorzystaniem swojej metody na skalę przemysłową.

#eko#woda#susza#mikroplastik#czystawoda#odpowiedzialnie#zanieczyszczenie#przyszłość#prototyp#uwaga#ekologia

Indus

panele filtrujące

Bio-Integrated Design Lab

Bartlett School of Architecture

Panele pokryte algami filtrujące wodę w rzekach zanieczyszczoną chemikaliami i metalami ciężkimi.

Przyczyną zanieczyszczenia wód śródlądowych są m.in. nawozy sztuczne spływające z pól, ścieki i chemikalia z zakładów przemysłowych oraz stosowane przez nas środki czystości i farmaceutyki, które zabijają bioróżnorodność rzek i naturalnych zbiorników. Ich usuwanie jest skomplikowane i długotrwałe, ale okazuje się, że mogą w tym pomóc m.in. algi. To rodzaj glonów, które filtrują wodę, wychwytując z niej metale ciężkie oraz toksyny wchodzące w skład substancji chemicznych. Sposób na ich wykorzystanie wymyślili naukowcy z Bio-Integrated Design Lab działającego przy brytyjskiej Bartlett School of Architecture. Zaprojektowali w tym celu modułowy system glinianych paneli Indus pokrytych siecią kanalików przypominających strukturę liści. To ułatwia rozprowadzenie po ich powierzchni mikro alg za pośrednictwem biodegradowalnego hydrożelu, który utrzymuje organizmy przy życiu. Inspirowana naturą struktura paneli pozwala też później na równomierne rozchodzenie się po nich wody, co usprawnia proces filtrowania. W zależności od poziomu zanieczyszczenia rzeki czy jeziora, trwałość pojedynczych modułów może wynosić od kilku tygodni, do kilku miesięcy. Na szczęście można je łatwo wymieniać, dzięki czemu eksploatacja systemu jest znacznie tańsza.

#eko#bio#środowisko#woda#susza#wodapitna#deszcz#pustynnienie#czystawoda#zanieczyszczenie#uwaga#ekologia

Roślinne oczyszczalnie ścieków

projekt

Oczyszczalnie, które nie tylko usuwają zanieczyszczenia z wód, ale także odwzorowują naturalne siedliska bagienne.

Bagna i mokradła potrafią bardzo efektywnie zatrzymywać wodę deszczową. Dzięki swojemu rozproszeniu i lokalnemu charakterowi są pod tym względem znacznie skuteczniejsze niż sztuczne zbiorniki retencyjne. Ich działanie można porównać do gąbki, która wchłania wodę, kiedy pada i magazynuje ją w okresie suszy. Dodatkowo, absorbują też CO2. Niestety, według dr Łukasza Kozuba z SGGW Polska straciła około 80% naturalnych bagien i mokradeł przez to, że przez lata osuszano je na potrzeby rolnictwa. Jeżeli nie zaczniemy ich szybko odtwarzać, będziemy mieli bardzo poważny problem.

Jednym ze sposobów na zmianę obecnego stanu rzeczy jest budowanie roślinnych oczyszczalni ścieków, które odwzorowują naturalne siedliska bagienne. Działają dzięki naturalnym procesom usuwania zanieczyszczeń z wód, które występują na obszarach podmokłych. Obsadza się je bowiem roślinami bagiennymi takimi jak pałka czy tatarak zwyczajny, w których korzeniach rozwijają się mikroorganizmy odpowiedzialne za biologiczny rozkład zanieczyszczeń. Takie oczyszczalnie dobrze radzą sobie z różnymi typami ścieków, a koszty ich budowy i utrzymania są mniejsze niż w przypadku tradycyjnych (potrzebują jednak dwa razy większej powierzchni). Pełnią też rolę obiektów małej retencji i zmniejszają negatywne skutki suszy.

#eko#bio#natura#woda#wodapitna#deszcz#czystawoda#zanieczyszczenie#odnowa#uwaga#ekologia

Water Canary

produkt

Sonaar Luthra

www.watercanary.com

Prosty czujnik, który pokazuje czy woda jest skażona bez potrzeby przeprowadzania badań.

Kontakt z zanieczyszczoną wodą może być przyczyną poważnych chorób i powikłań. Żeby go uniknąć i zacząć coś robić w celu poprawy sytuacji, najpierw trzeba jednak zdawać sobie sprawę z problemu.

W Polsce woda dostarczana przez wodociągi jest regularnie i bardzo szczegółowo badana. Niestety, ta z prywatnych ujęć, czyli np. ze studni, nie podlega żadnym restrykcjom, choć powinna być testowana kilka razy w roku. Przez lata to było utrudnione, bo żeby zbadać wodę w terenie potrzebni byli wyszkoleni specjaliści, kosztowny sprzęt i mniej więcej doba na to, by reakcje chemiczne dały wyniki.

Rozwiązaniem tego problemu może być Water Canary. To tani czujnik, który ma w prosty sposób pokazywać czy woda jest skażona. By ją zbadać, wystarczy włożyć do urządzenia próbkę i po kilku sekundach zapali się światło: czerwone oznacza skażenie, a zielone, że jest bezpieczna. Water Canary ma umożliwiać każdemu zbieranie informacji ratujących zdrowie i monitorowanie zmiennej jakości wody. Urządzenie może być wykorzystywane wszędzie, ale powstało głownie z myślą o krajach, w których zanieczyszczona woda potrafi przenosić takie choroby jak m.in. cholera.

#woda#wodapitna#czystawoda#zanieczyszczenie#humancentered#bezpieczeństwo#produkt

Omni Processor

urządzenie

Sedron Technologies

Urządzenia, które odzyskują wodę pitną, oczyszczając ścieki. Ich produkcję finansuje Fundacja Billa i Melindy Gatesów.

Postępująca susza połączona ze wzrostem zużycia wód podziemnych może doprowadzić do tego, że Polacy będą musieli zacząć pozyskiwać wodę – także do picia – z alternatywnych źródeł. Rozwiązaniem może okazać się recykling ścieków stosowany w krajach, które nie miały innych możliwości, m.in. w Afryce. Kilka lat temu rozwój technologii tego typu zaczęła wspierać Fundacja Billa i Melindy Gatesów. Chodzi o Omni Processory produkowane przez firmę Sedron Technologies. Urządzenia działają za zasadzie odwróconej osmozy. Ścieki są najpierw podgrzewane, w ten sposób wytwarza się para wodna, która następnie jest oddzielana od zanieczyszczeń i ponownie skraplana. Pozostałe osady kanalizacyjne są natomiast osuszane i zamieniane w biomasę, która jest spalana, by dodatkowo zasilić generator prądu. W wyniku całego procesu powstaje woda, która po pozbyciu się bakterii i innych patogenów jest zdatna do picia, oraz energia elektryczna. Ze 1000 g ścieków Omni Processor odzyskuje 800 g wody i 200 g biomasy. Koszt jednej instalacji waha się od 2 do 4 milionów dolarów. Testowy egzemplarz stanął w senegalskim Dakarze.

#bio#woda#susza#wodapitna#pustynnienie#czystawoda#zanieczyszczenie#produkt#uwaga

The Good Ship IKEA

łódź

IKEA

Zdalnie sterowana łódź w kształcie zabawki IKEA, która służy do oczyszczania rzek ze śmieci.

Nasze rzeki i zbiorniki zanieczyszczają też śmieci, które wciąż potrafimy wyrzucać do wody lub w jej okolicach. Dla przykładu, tylko na odcinku 1 km nabrzeża we Wrocławiu, w sezonie wiosenno-letnim, po weekendzie zbierane jest 1,5 tony śmieci. We wspieraniu oczyszczania polskich wód śródlądowych mogłyby pomóc zdalnie sterowane łodzie podobne do tych, które jakiś czas temu pływały po jednym z kanałów wpadających do Tamizy. Powstały w ramach akcji The Good Ship IKEA, która miała promować otwarcie nowego sklepu sieci w Londynie, dlatego do złudzenia przypominały popularną zabawkę marki. To nie znaczy jednak, że służyły tylko reklamie. Każda z nich mogła bowiem zebrać 20 kg śmieci za jednym podejściem. Łodzie miały też edukować lokalną społeczność w zakresie segregacji śmieci i oczyszczania środowiska. Po zakończeniu akcji zostały przekazane na rzecz ekologicznej organizacji Hubbub.

#eko#natura#środowisko#mniejśmieci#woda#odpowiedzialnie#zanieczyszczenie#odnowa#zeroodpadów#produkt#uwaga#ekologia

Filtering Glass Straw

słomka

Ulysse Martel

Szklana słomka z naturalnym filtrem wody, która ma być alternatywą dla plastikowych filtrów.

Wiele Polek i Polaków wciąż boi się pić wodę prosto z kranu. Ten strach jest najczęściej nieuzasadniony, bo woda dostarczana przez wodociągi do domów z reguły ma bardzo dobrą jakość. Przez to jednak tak dużą popularnością w naszym kraju cieszą się plastikowe bidony z filtrami. Problem w tym, że szybko się zużywają, zwiększając zanieczyszczenie, a są potrzebne głównie w sytuacjach awaryjnych. Dobrą alternatywą dla nich może być Filtering Glass Straw, który został zaprojektowany właśnie z myślą o takich momentach. To słomka ze szklanych rurek, między którymi znajduje się naturalny wkład filtracyjny zrobiony z suszonej kolendry oraz proszku z węgla aktywnego i nasion moringi. Wszystkie składniki są znane ze swoich właściwości oczyszczających. Wkład jest utrzymywany na miejscu przez dwa dyski ze spiekanego szkła, których porowatość została starannie wyważona, by osiągnąć skuteczną filtrację.

#eko#natura#środowisko#mniejśmieci#woda#susza#wodapitna#czystawoda#odpowiedzialnie#reuse#zeroodpadów#produkt#ekologia

Oszczędzanie

Na świecie słychać coraz więcej apeli o potrzebie oszczędzania wody.

To zrozumiałe. Szacuje się, że obecnie 1/4 ludzkości zmaga się z kryzysem wodnym, a do 2040 roku w takiej sytuacji mają znaleźć się mieszkańcy kolejnych 20 krajów. Tylko część z nich żyje na terenach, które były naturalnie suche. W wielu miejscach ten stan rzeczy jest związany ze wzrostem liczby ludności, urbanizacją, zanieczyszczeniem środowiska, skutkami zmian klimatycznych takimi jak susze oraz marnowaniem wody. W tej drugiej grupie znajduje się Polska, w której konsumpcja wody w ciągu ostatnich 35 lat wzrosła aż 6-krotnie, mimo że dysponujemy jednymi z najmniejszych zasobów w regionie. Według danych GUS w naszym kraju aż 72% poboru wody przypada na przemysł, w tym głównie na energetykę węglową i górnictwo. Dalej jest sieć wodociągowo-kanalizacyjna, która zaopatruje w nią m.in. gospodarstwa domowe i odpowiada za 18% konsumpcji wody. Pozostałe 10% wody pobiera natomiast rolnictwo, które w wielu innych regionach świata jest na pierwszym miejscu. Warto mieć na uwadze ten rozkład, zastanawiając się nad tym, gdzie powinniśmy oszczędzać wodę.

LooWatt

toalety spłukiwane bez użycia wody

Virginia Gardiner

www.loowatt.com

Toalety spłukiwane bez użycia wody, które pomagają zmieniać ludzkie odchody w nawóz i biogaz.

Według raportu WHO około 4,2 mld ludzi, czyli ponad połowa światowej populacji, żyje bez podstawowych urządzeń sanitarnych, w tym higienicznych toalet. Co najmniej 2 mld mieszkańców naszej planety korzysta natomiast ze źródła wody pitnej zanieczyszczonego kałem. To sprzyja rozwojowi takich chorób jak cholera, czerwonka, tyfus, wirusowe zapalenie wątroby typu A czy biegunka, które w milionach przypadków wciąż kończą się śmiercią.

Ta sytuacja raczej nie dotyczy krajów rozwiniętych gospodarczo, ale one mają inny problem. Ocenia się, że w Europie jedna osoba spuszcza w toalecie średnio 45 litrów wody dziennie, co stanowi około 1/3 dobowego poboru. W rozwiązaniu obu kwestii może pomóc wynalazek brytyjskiej firmy Loowatt. Stworzyła ona system bezwodnych, bezwonnych toalet, w których ludzkie odchody są owijane biodegradowalną folią i spuszczane do komory fermentacyjnej za pomocą pedału nożnego. Następnie są przekazywane służbom zajmującym się utylizacją odpadów, które mogą wytwarzać z nich nawóz organiczny oraz biogaz będący m.in. źródłem energii elektrycznej. Loowatt oferuje zarówno publiczne, jak i domowe toalety oparte na tym systemie. 

#eko#środowisko#woda#susza#wodapitna#pustynnienie#czystawoda#odpowiedzialnie#bezpieczeństwo#produkt#uwaga#ekologia

Czyste mięso

jedzenie

Mięso wytwarzane poza organizmami zwierząt, których hodowla pochłania ogromne ilości wody.

Przemysłowe hodowle budzą kontrowersje ze względu na to, jak traktowane są tam zwierzęta, ale to nie wszystko. Problematyczny jest też ich wpływ na klimat (odpowiadają za około 18% emisji gazów cieplarnianych) oraz ślad wodny.  Do wyprodukowania 1 kg wołowiny potrzeba bowiem aż 15 tys. l wody, a wieprzowiny i drobiu odpowiednio 6 tys. l i 4 tys. l. W Polsce ta branża stanowi duże obciążenie dla naszych zasobów wodnych, bo rocznie produkujemy ponad 2,6 mln ton mięsa. Dlatego naukowcy zajmujący się tematem wody z nadzieją patrzą na tzw. czyste mięso, które jest wytwarzane w procedurze in vitro poza organizmami zwierząt. Jak to możliwe? Pobiera się od nich jedynie komórki, które następnie są umieszczane w specjalnym roztworze odżywiającym i pobudzane do podziału w celu uzyskania włókien mięśniowych.

Pierwszy burger został wyhodowany w ten sposób w 2013 r. przez holenderskiego profesora prof. Marka Posta i kosztował 330 tys. dolarów (w Polsce po raz pierwszy udało się wyhodować mięso w laboratorium w 2019 roku, wykonawcą eksperymentu był Stanisław Łoboziak). Obecnie istnieje kilkadziesiąt firm, które zajmują się komercjalizacją czystego mięsa, a jego koszt obniżył się ponad 1000-krotnie. W technologię inwestują m.in. Bill Gates i Richard Branson oraz giganci mięsnego przemysłu tacy jak amerykański Tyson Foods czy niemieckie PHW.

#eko#bio#środowisko#mniejśmieci#woda#odpowiedzialnie#zanieczyszczenie#zeroodpadów#jedzenie#przyszłość#produkt#uwaga#ekologia

Program ograniczenia zużycia wody w Kapsztadzie

projekt miejski

Miasto Kapsztad

Długotrwała susza w Kapsztadzie zmusiła władze do nałożenia ograniczeń na obywateli.

W latach 2017 i 2018 Kapsztad zmagał się z długotrwałą suszą, przez którą lokalne zbiorniki retencyjne zostały niemalże opróżnione. Jednemu z największych miast w RPA groził tzw.  dzień zero, czyli przerwanie dostaw wody w kranach. Żeby temu zapobiec władze wprowadziły program ekstremalnych oszczędności w firmach i gospodarstwach domowych. Początkowo zakazano podlewania trawników i mycia samochodów, a do mycia rąk w miejscach publicznych, zamiast mydeł, używano żeli do dezynfekcji. W kolejnych etapach mieszkańcy mogli zużywać w domach 100, 87 i 50 litrów wody na obywatela dziennie, a za przekroczenie tych ograniczeń groziły wysokie kary. Miasto wypuszczało też intuicyjne poradniki pomagające żyć w zgodzie z nowymi przepisami. Władze zalecały m.in. używanie perlatorów, czyli oszczędnych nakładek na krany, przerzucenie się na krótkie 2-minutowe prysznice oraz kąpanie się z pojemnikami do zbierania wody szarej i wykorzystywanie jej do spuszczania toalety. W efekcie domowe zużycie wody w krytycznym momencie udało się zmniejszyć o ponad 60 % a termin dnia zero był sukcesywnie przesuwany aż do nadejścia opadów, które poprawiły sytuację.

#eko#środowisko#zrównoważonyrozwój#woda#susza#wodapitna#deszcz#pustynnienie#czystawoda#odpowiedzialnie#uwaga#ekologia

Oszczędne spłuczki Geberit

toaleta

Geberit

Współczesne spłuczki toaletowe, które potrafią ograniczyć zużycie wody o ponad 50 l na osobę dziennie.

Toalety często znajdują się w niechlubnej czołówce pod względem zużycia wody w domu. Wszystko przez spłuczki starego typu, które wciąż funkcjonują w wielu mieszkaniach. Wcale nie musi tak jednak być, co pokazuje historia rozwiązań marki Geberit. Pięćdziesiąt lat temu spłuczki potrafiły zużywać do spłukiwania toalety około 70 l wody na osobę dziennie. Tymczasem ich współczesne podtynkowe odpowiedniki w tym samym czasie mogą potrzebować jedynie 18 l na użytkownika, co daje ponad 50 l oszczędności na dobę. Zawdzięczamy to bardziej efektywnym systemom spłukiwania, które korzystają z mniejszych zbiorników. Pomagają też przyciski, które mają funkcję STOP lub pozwalają decydować użytkownikowi, czy do opróżnienia toalety potrzebuje 6 l, czy 3 l wody (istnieje też możliwość zredukowania tej ilości do 4 l i 2 l). Geberit oferuje też nowy typ toalet myjących AquaClean, które łączą funkcje miski WC oraz bidetu. Poza kwestiami komfortu i funkcjonalności, istotny jest w nich także aspekt wodooszczędności. Innowacje takie jak dysza myjąca, która gwarantuje napowietrzony natrysk, czy oscylacyjny oraz pulsacyjny strumień, znacząco wpływają na zmniejszenie poboru wody i energii.

#eko#woda#susza#odpowiedzialnie#produkt#uwaga#ekologia

DryBath

produkt

Ludwick Marishane

drybathgel.com

Pierwszy na świecie żel do mycia, który zastępuje kąpiel.

Spośród około 150 litrów wody, które przeciętny mieszkaniec naszego kraju pobiera na dobę, ponad 40% idzie na mycie się. W związku z suszą w Polsce, władze już teraz zachęcają do oszczędzania wody w domu i porzucenia kąpieli lub długich pryszniców na rzecz tych krótkich. Okazuje się jednak, że istnieje rozwiązanie, które pozwala prawie całkowicie z nich zrezygnować. To żel DryBath, który kilka lat temu opatentował Ludwick Marishane. Wystarczy rozprowadzić 15 ml po skórze, żeby bez spłukiwania, osiągnąć taki efekt, jak przy myciu się standardowym mydłem lub płynem (usuwa zarówno zabrudzenia, bakterie, jak i przykre zapachy). W takich krajach jak nasz, wynalazek może posłużyć do zmniejszenia konsumpcji wody, jest też bardzo wygodny podczas campingów, czy festiwali muzycznych.

W Południowej Afryce, w której wychowywał się Ludwick Marishane, DryBath może jednak ratować zdrowie i życie. Mieszkańcy tego regionu często nie mają bowiem dostępu do czystej wody, a ta której używają, roznosi groźne choroby. Jedną z nich jest jaglica, przez którą 8 mln ludzi rocznie traci wzrok, chociaż wystarczy przemyć twarz, żeby się przed nią uchronić. Innowacyjny żel okazał się tam też bardzo przydatny podczas pandemii koronawirusa, kiedy dbanie o higienę stało się ważniejsze, niż kiedykolwiek wcześniej. "DryBath to wygoda dla zamożnych i ratunek dla biednych" – podsumowuje Ludwick Marishane.

#eko#minimalizm#nowemateriały#natura#środowisko#woda#susza#czystawoda#zanieczyszczenie#uwaga#ekologia

Water footprint calculator

ślad wodny

The Water Footprint Network

Internetowy kalkulator, który pozwala każdemu policzyć jego indywidualny ślad wodny.

Do wytworzenia każdego produktu potrzeba określonej ilości wody. Dlatego powstało pojęcie śladu wodnego, czyli miara konsumpcji wody nie wprost, tylko poprzez konsumpcję różnych dóbr, która jest znacznie wyższa. Dla porównania, przeciętny mieszkaniec naszego kraju pobiera w domu około 150 l wody na dobę, ale jego ślad wody wynosi 3900 litrów na dobę. Żeby zrozumieć skąd bierze się ta dysproporcja, wystarczy spojrzeć na kilka przykładowych wyliczeń, wykonanych z pomocą Water footprint calculator stworzonego przez The Water Footprint Network.

Na szczycie zestawienia znajduje się czekolada. Żeby wyprodukować 1 kg słodkiego przysmaku potrzeba 17 tys. l wody. Jeżeli chodzi o mięso, najwyżej jest wołowina z 15 tys. l na 1 kg. Z dużym poborem wody wiąże się również produkcja nabiału. Ślad wodny szklanki mleka to 255 l, a 1 kg sera 3 tys. l. Dieta wegańska jest znacznie bardziej oszczędna pod tym względem, ale tu też trzeba uważać. Wśród warzyw na niechlubnym pierwszym miejscu w tym kontekście znajduje się awokado, które do wzrostu potrzebuje nawet cztery razy więcej wody niż pomidor – ponad 900 l na 1 kg. Ślad wodny nie odnosi się jednak tylko do jedzenia. Bardzo dużo wody potrzeba np. do produkcji ubrań, bawełniany T-shirt to 2,5 tys. l wody.

#eko#woda#susza#wodapitna#pustynnienie#czystawoda#odpowiedzialnie#usługa#ekologia

Picie

Według dietetyków każdy z nas powinien wypijać między 1,5 a 2,5 l wody dziennie. Niestety, wielu z nas uzupełnia część tego zapotrzebowania, kupując wodę butelkowaną.

Statystyczny Polak w ciągu roku wypija z nich około 70 litrów wody w 50 plastikowych butelkach PET. Rocznie na świecie sprzedaje się ponad 480 mld tego typu opakowań na różne płyny, tylko część z nich udaje się przetwarzać, dlatego są bardzo istotnym źródłem zanieczyszczeń naszej planety. To jednak nie wszystko. Badania organizacji Orb pokazały, że w 93% wód butelkowanych znaleziono mikroplastik. Dodatkowo, każda butelka PET ma spory ślad wodny, przy produkcji jednej wykorzystuje się bowiem aż 26 litrów wody. To wszystko sprawia, że od jakiegoś czasu w wielu częściach świata promuje się picie wody z kranu, a różne firmy, naukowcy i projektanci gorączkowo szukają alternatyw dla plastikowych butelek.

Ooho!

woda w jadalnych kapsułkach

Skipping Rocks Lab

Notpla

Woda w jadalnych kapsułkach, które mogą być alternatywą dla jednorazowych plastikowych kubków lub butelek.

Brytyjski startup Skipping Rocks Lab chce zupełnie zmienić podejście do dostarczania wody pitnej. Zamiast butelek, publicznych dystrybutorów, czy wodociągów, firma proponuje niewielkie jadalne kapsułki Ooho!, które można włożyć do ust i rozgryźć. Projekt zainspirował proces sferyfikacji wykorzystywany wcześniej w kuchni molekularnej. Jego pomysłodawcy wykorzystali do przechowywania wody podwójną membranę zrobioną z chlorku wapnia oraz alginianu sodu, czyli naturalnego zagęszczacza z alg. Te naturalne, bezpieczne dla człowieka związki tworzą razem przezroczystą ściankę żelową, która jest wystarczająco solidna, żeby utrzymywać płyn wewnątrz kapsułki. Według twórców wytwarzanie Ooho! jest znacznie tańsze niż produkcja plastikowych butelek.

Technologia ma jednak pewne ograniczenia. Kapsułki w ciągu kilku dni ulegają biodegradacji, dlatego póki co są wykorzystywane głównie na eventach, podczas biegów masowych i wszędzie tam, gdzie woda może być natychmiastowo skonsumowana.

#eko#nowemateriały#środowisko#mniejśmieci#woda#susza#wodapitna#czystawoda#odpowiedzialnie#zeroodpadów#jedzenie#opakowanie#produkt#ekologia

Butelka Chanel

produkt

Chanel

Luksusowy symbol statusu i świadomości ekologicznej w jednym, czyli wielorazowa butelka na wodę od Chanel.

Design w połączeniu ze skutecznym marketingiem może być bardzo pomocny w promowaniu dobrych nawyków. Wiedzą o tym producenci wielorazowych butelek na wodę, które pozwalają m.in. zmniejszyć zanieczyszczenie plastikiem oraz ślad węglowy związany z transportem. Udało im się wykreować je nie tylko na symbol ekologicznego stylu życia i naszych aspiracji, ale także modny gadżet. Nie bez powodu brytyjski Telegraph jakiś czas temu nazwał wielorazowe butelki nowymi "It-Bagami" (najmodniejszy dodatek 2018 roku). Potwierdzają to też dane i prognozy rynkowe – MarketWatch z maja 2019 r. wycenił branżę na 239 mln dolarów i przewidywał, że do 2025 r. sektor osiągnie wartość 374 mln dolarów. Przypieczętowaniem trendu było wprowadzenie luksusowej butelki tego typu do oferty Chanel w ramach kolekcji akcesoriów Cruise 2020. Jest sprzedawana z pokrowcem ze skóry jagnięcej oraz złotym łańcuszkiem, dzięki któremu można ją nosić w wariancie cross-body lub trzymać w ręku. Pomimo niebotycznej ceny (równowartość ponad 22 tys. zł) butelko-torebka stała się przedmiotem pożądania wśród miłośników mody z całego świata, a w butikach marki trzeba się było po nią zapisywać na specjalnych listach.

#eko#mniejśmieci#woda#wodapitna#moda#zeroodpadów#produkt#uwaga#ekologia

TAP

zestaw naczyń ceramicznych

Spółdzielnia Socjalna Zakwas

Piękne naczynia z ceramiki, które mają sprawić, że nauczymy się bardziej celebrować picie wody.

Woda będąca fundamentem środowiska, w którym żyjemy wkrótce może osiągnąć status towaru deficytowego. Współczesne społeczeństwo wydaje się zapominać o życiodajnej roli wody, łapczywie eksploatując jej źródła i marnując hektolitry w codziennych sytuacjach. Projekt skłania do refleksji nad szacunkiem do środowiska, w którym żyjemy, stawiając wodę w centrum i otaczając jej spożywanie celebrą. W skład zestawu TAP wchodzą: porcelanowa karafka, para szklanek (opcjonalnie kubków) oraz bidon, powstały na bazie materiałów z odzysku. Wszystkie elementy zostały zaprojektowane przez Spółdzielnię Socjalną Zakwas, która powstała, by realizować własne koncepcje projektowe oraz wspierać lokalną siatkę rzemieślniczych manufaktur. Twórcy spółdzielni skupiają się na pracy z materią ceramiczną, tekstylną oraz odzyskiwaniu i przetwarzaniu tworzyw sztucznych.

#eko#środowisko#mniejśmieci#zrównoważonyrozwój#woda#susza#wodapitna#czystawoda#odpowiedzialnie#produkt#uwaga#ekologia

Alternatywa dla plastikowej butelki

biodegradowalna butelka na wodę

Ari Jónsson

Biodegradowalna butelka na wodę zrobiona z użyciem sproszkowanych czerwonych alg.

Poszukiwania ekologicznej alternatywy dla plastikowych butelek nie mogą się skończyć na robieniu ich z tzw. biodegradowalnych plastików takich jak PLA. Opakowania zrobione z tego naturalnego polimeru, który jest obecnie intensywnie promowany, rozkładają się tylko w specjalnych przemysłowych kompostowniach, a nie w naturalnych warunkach. Jednym z przykładów pójścia w inną stronę jest projekt, który opracował Ari Jónsson. Kiedy w czasie studiów szukał materiałów, które można wykorzystać przy opracowaniu alternatywy dla plastikowej butelki, natknął się na sproszkowaną formę agaru, który wytwarza się z alg. Po dodaniu go do wody powstaje substancja o konsystencji galarety. Chcąc wykonać z niej butelkę, projektant podgrzewa mieszankę, wlewa do formy o odpowiednim kształcie, obraca nią, żeby ciecz wypełniła wszystkie zakamarki, a na koniec umieszcza w lodówce na kilka minut. Po wyjęciu z formy i uzupełnieniu wodą butelka zachowuje kształt. Zaczyna się rozkładać dopiero wtedy, kiedy jej zawartość zostanie wypita. Jeżeli ktoś jednak lubi posmak alg, to może ją też zjeść, bo jest wykonana w 100% z naturalnych i bezpiecznych składników.

#eko#bio#nowemateriały#środowisko#mniejśmieci#woda#susza#wodapitna#odpowiedzialnie#zeroodpadów#opakowanie#uwaga#ekologia